Po pomidorowym szaleństiwe babci Eugeni, która zasadziła ponad 20 krzaków, pod koniec lata uginaly się od ilości owoców. Teraz na regale stoją przeciery pomidorowe, surówki i konfitura z zielonych pomidorów.
Robienie przecieru to była niezła lekcja cierpliwości dla mojej mamy. Najpierw zagotować, potem przetrzeć pozbywajac sie skórek, zagotować ponownie i przelać do słoików. Biorąc pod uwagę, że moja mama gotuje szybko, robi wyjątek dla rosołu, który potrafi powoli bulgotać na gazie ponad 3 godziny, pomidorowy przecier był dla niej wyzwaniem. Dzięki kilku godzinom poświęconym na robienie tego czerwonego słoika, od razu lepiej smakuje ciepły talerz pomidorowej z makaronem, który pachnie i smakuje tegorocznym upalnym latem.
MNIAM!